poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Długość

Istnieje powiedzenie wśród kamperowców, że od kampera lepszy jest tylko większy kamper. (tak jak wśród motocyklistów i pojemności...) Okazuje się, że to nie do końca jest prawda. W mieście istnieje optimum związane z miejscami parkingowymi. Praktyczna okazuje się długość około 5 metrów. Jeździłem takim 4.8 jak i 6.5 a mój ma 5.3 i to z rowerem. Na miasto the best był 4.8 ale nie miał okna w łazience a ten 6.5 to kolumbryna, która jest za długa i wozi się powietrze. Minimalne moje wymagania wymiarowe to pełna wysokość stania i oddzielna łazienka/wc z oknem i tu klasyczne kampery z długością 5m są najlepsze.
Takie wymiary będzie miał #kamperopensource - dopisane do wymagań na liście życzeń idealnego kampera : zajrzyj na padlet jest to lista open i możesz dopisać co chcesz.
A, że ma być z zasady elektryczny pojawiła się wstępna robocza nazwa : Amper od kAmper ;-)

A tu fotka z samego centrum gdzie m2 mieszkania kosztuje więcej niż wart jest mój kamper, który ma 10m2....

piątek, 29 lipca 2016

Dzikość

Rzeki w Polsce są dzikie.  Zieloność. Naturalność. Kilka kilometrów za miasto. Roślinność aż oczy bolą. Gęsto, parnie i żywo. I kamper zaparkowany nad brzegiem. Baza. Schronienie. Zapas energii. I oaza suchości. Namiastka trwałości i zaplecze. Samowystarczalności sprzyjają ryby i łąka. Gdzieś w lesie grzyby. Kiełki,  mąki i zapałki. Głodówka w takim klimacie byłaby naturalna bo obfitość zionie z każdego kąta. Homo riverus. Nagość. Zioła, mięty, napary. I cisza nocą i rosa. Samotność. Ognisko, glina i własny chleb. Wszystko w odległości kluczyka. Solary i wiatrak chulają. Będzie energia na powrót. A co to jest powrót? A może to jest powrót? A może spłynąć w dół? Do rozlewisk? Czasami spotkany spływający. Pozdrowienia i wieści. A potem znów cisza. Dni coraz krótsze. Pełnia a potem ciemność przenikliwa. Rytm. Stałość a jednak zmiana. Permanetna. Tylko nurt stale się przesuwający. Dziki. Zdążyłem sobie przypomnieć jak to jest. U źródeł. Niedaleko. Gotowy. Połączony. W przepływie. A rzeka przepływa przez miasto... i wracam dziś kamperem do miasta . Mój dom jest i tu i tu #kamperwmiescie. Niestety jeszcze drogą asfaltową. W zapiskach koncepcyjnych #kamperopensource dopisałem, że chciałbym wracać rzeką.

sobota, 14 maja 2016

Przyszłość

Przyszłość wygląda optymistycznie.
Nie dlatego, że jakoś tak się nakręcam tylko fakty układają mi się pozytywnie :)

Kampery tanieją i są coraz bardziej dostępne
Akumulatory tanieją i są coraz wydajniejsze (LiFePo!)
Akumulatory są coraz lżejsze
Panele fotowoltaiczne tanieją i są coraz wydajniejsze
Jest coraz więcej ładowarek dla samochodów elektrycznych
Drogi się poprawiają
Wiemy coraz więcej o tym jak dbać o zdrowie w prosty sposób
Jest coraz cieplej i zimy są coraz krótsze
Jedzenie tanieje i jest go wbród
Rosną stawki dobowe
Rzeczy użyteczne tanieją
Więc możemy krócej pracować
Mamy coraz łatwiejszy kontakt z ludźmi bardziej pasującymi do nas
Mamy coraz więcej czasu
Obniżają wiek emerytalny
Łatwiej o dostęp do materiałów i narzędzi
Wszystko co ważne jest coraz lżejsze
Im więcej pracuje nad samym sobą tym świat jest bardziej optymistyczny
Jestem coraz zdrowszy
Mam wrażenie, że dziecinnieję i bawię się spontanicznie jak nigdy (rozsądek dorosłego w normie...)
Dopłacają do używania energii http://wyborcza.biz/biznes/1,148287,20055607,niemcy-placa-konsumentom-za-zuzycie-pradu.html
Jest coraz więcej pralni  !!

Optymistyczna świetlana przyszłość. Nie zamieniłbym swego życia z poprzednim. Już nigdy.

I nadchodzi kamperopensource - książka i prototyp...

http://kamperwmiescie.blogspot.com/2015/10/kamper-i-opensource.html





























poniedziałek, 9 maja 2016

Kamper i... głodówka

Zaczynam pisać ten post w drugim dniu pełnego głodowania na mokro. (bo można też na sucho...) Wcześniej przygotowywałem się cały tydzień marcheweczką z jabłkami i sok pomidorowy bo lubię i leniwy jestem więc na surowo często się odżywiam. A jeszcze wcześniej to na codzień stosuję dietę witariańsko-wegańsko-wegetariańska gdzie zimą więcej smażonego na oleju kokosowym i kaszach. Spontanicznie bez napinki bez planu lekko i bezmięśnie i bezmlekowo. Głowa mnie pobolewała znośnie 1 dzień ale spacery i dużo wody dobrze robią. I ta pogoda ach super jest. Nie dość, że nic nie robię cały czas to teraz już wogóle ani na bazarek ani gotowanie ani zmywanie... ile można spacerować i siedzieć na internecie ;-)

W ramach przygotowań polecam ten sam tryb jedzeniowy przynajmniej tyle tygodni ile nie chcesz by Cię bolała głowa ;-) Zwykle boli 3-5 dni. Wg mnie nie do uniknięcia jest jeden dzień. Senność, pobolewanie. Grunt to świadomość, że to mija i już a potem jest tylko lepiej :)

Jako, że nie planuje w życiu dalej niż tydzień to planuję tydzień głodówkowania a dalej zobaczymy.
Przymierzam się do lewatywy bo coś czuję, że same picie wody i soku to za mało... Chcę pozbyć się przynajmniej części pasażerów na gapę czyli pasożytów. Badam, które ziółka ich wygonią :)

Zaparkowałem blisko parku i spać się nie chce więc spaceruję sobie dniami i nocami i podziwiam piękną pogodę. Następnym razem zaplanuję to w pełnię ;-) będzie klimatyczniej
Hmm gdybym, to co w dzień wydaję na jedzenie, wydawał na paliwo to mógłbym zrobić dodatkowe 30km dziennie... hmm a ja tu kombinowałem jak tu na słońce jeździć ;-)

W sumie gdyby tak tylko 1 dzień w tygodniu zamiast jeść jeździć, to od zakończenia lata do początku zimy dojechałbym w 20 tygodni 555km (10pln/dziennie, paliwo 4pln/l, spalanie 9l/100) . Dodając blablacar , który realnie może pokryć 50% kosztów pomiędzy dużymi miastami to do Lizbony - gdzie jest 3000km https://goo.gl/0BXylM - zostaje już niedużo. Sprawa kosztów w tradycyjny sposób wydaje się prawie rozwiązana przynajmniej w 2/3 ;-) czyli zasada Pareto o której kiedyś napiszę jeszcze raz się sprawdza.

A co jak byśmy mieli pojazd na gaz? A co jeśli jechalibyśmy połowę bliżej np do Chorwacji? A co jeśli dołożymy do tego napęd elektryczny na słońce? A co jeśli zatrzymując się w dużych miastach wystawimy ofertę na airbnb i dorobię na paliwo? Podróż przez kontynent a przynajmniej jej koszty to nie problem. No ale wracajmy do głodówki. W sumie to dzięki niej mam takie przemyślenia. ;-)

Głodówka ożywia ciało i umysł. Jest miło. I na dodatek poznaję głębię życia jakiej nie dają różne transujące metody współczesnego społeczeństwa jak tzw rozrywka (ciekawe od czego to słowo swoją drogą się wzięło - rozrywać? ...) czyli elektronika, cukier, napoje wy-skokowe, discobłysko i takie tam..

Przerywam teraz 6 dnia i przechodzę znów na soki. To już nie jest głodówka tylko niskokaloryczna dieta. Oczyszcza ale już nie tak radykalnie

Moje wnioski są takie, by odłączyć się od ludzi jedzących i od cywilizacji na kilka dni i wspomóc dodatkowo jelita lewatywa i ziółkami. Głodówkować tak ale bez ludzi im bardziej wydłużasz głódówkę w obszar wcześniej niedoświadczony długością i odkrywasz nowe.

hint: Post będzie edytowany z każdym kolejnym dniem albo ciekawym spostrzeżeniem do końca głodówki. W końcu to dynamiczny temat i powtarzalny. Zapraszam do śledzenia. Powstanie w miarę kompletny poradnik o głodówce w kontekście kampera w mieście.















Kamper i... sen

Nareszcie się wysypiam. Kiedy chcę ile chcę i jak chcę. Czasami przydają się korki do uszu ale z reguły wybieram ciche miejsce. Staram się przy tym by było zacienione do południa bo to przeszkadza popołudniowym ożywczym drzemkom.

Mogę wreszcie potrenowac sen polifazowy. Mój kolega przetestował aplikację i wyszedł z tego ciekawy artykuł . Polecam . Ja doszedłem do takiego momentu po wielu próbach i błędach, że w połączeniu z nieplanowaniem po prostu śpię bez planu i tylko wyciszam telefon.

Sen spontaniczny daje mi dużo energii i kreatywności. Czasami mam tak, że już nie wiem czy to sen czy życie bo się przeplata ale skoro piszę ten post to znaczy, że chyba nie śpię w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Przypomina mi się jak sen jest narzędziem tresury od małego począwszy od zmęczonego zestresowanego rodzica, który chce by jego dziecko spało wtedy kiedy on chce...
Kamper pomaga na odwrócenie całego tego procesu. Prosto, bezpiecznie, skutecznie.
Spanie to życie. Życie to sen. Pod dachem albo na łonie. Zależnie jak się chce.

Mieszkanie nie jest do tego konieczne. A jeśli miałbym mniej spać bo martwię się o mieszkanie to ja wole kampera i spokój ze snem.

Po prostu.

Kiedyś przesypiałem swoje życie bo koniecznie chciałem mieć mieszkanie. Mieszkanie nie jest złe, chodzi tylko o kolejność działań - najpierw energia, pasja, zarabianie, zdrowie i do tego kamper wystarczy a potem zastanawianie się co robić z nadwyżkami finansów. Ja akurat wolę jeszcze mniej pracować i podnosić jakość życia poprzez jego przeżywanie ale to jak wyżej - będziemy się zastanawiać jak będzie więcej środków. Kamper do snu wystarczy :)

Kamper i ... blablacar

Jednym z odwrotnych sposobów obniżenia kosztów paliwa jest skorzystanie z serwisu blablacar. To oczywiście wyklucza sposób pierwszy o którym pisałem w poście Kamper i ... niejeżdżenie. Więc potrzebuję gdzieś pojechać by z tego sposobu skorzystać.
Wybieramy więc najpierw miejsce do którego chcemy dotrzeć i wynajdujemy jakieś najbliższe większe miasto do którego może się znaleźć potencjalnie komplet pasażerów. Najczęściej to są miasta wojewódzkie jeśli mówimy o Polsce albo stolice państw europejskich jeśli wybieramy się gdzieś dalej.
Blablacar jest sezonowy: są popularniejsze terminy (wakacje, urlopy) jak i weekendy albo święta albo imprezy w danym miejscu. Wcześniej się nad tym zastanawiałem ale to było wtedy kiedy dużo planowałem . Raz spotkałem grupę która wracała z mistrzostw autostopowych z południa Europy. Tam starają się jechać za darmo a z powrotem się dorzucają i korzystają z blablacara więc jest popyt.

Dwie rzeczy które zauważyłem powodują, że serwis jest dla mnie mniej przyjazny i myślę o innych alternatywach.
Po pierwsze - jeżdże dość wolno a blablacarowi klienci się spieszą
Po drugie blablacar wprowadził opłaty

Zobaczymy w którą stronę to się wszystko potoczy bo chciałbym mieć jednocześnie odpowiadające towarzystwo a z drugiej strony tanio jeździć i nie planować.

Instynkt mi podpowiada, że nadchodzą kilkuosobowe spontaniczne wycieczki kamperem. Kamper w mieście i blablacar + airbnb. Eksperyment trwa.


https://www.blablacar.pl/blog/korzysci-systemu-rezerwacji-kierowca

sobota, 7 maja 2016

Kamper i... zawód

Jest taka rubryka w różnych biurokratycznych formularzach: zawód wyuczony... To pokłosie starego myślenia kiedy zawód był dany na całe życie i wierzono w trwałość, bo się nie zmieniamy. I wogóle ktoś kto miał zawód to był Ktoś. Kiedyś pisałem: finansista, kontroler finansowy, analityk, specjalista od rynków finansowych. Potem ewoluowało to w kapitan, wychowawca kolonijny, złota rączka i w pewnym momencie tak rok po kupnie kampera zacząłem wpisywać "kamperowiec emeryt".
Od tego mniej więcej momentu:
- po pierwsze miałem coraz mniej formularzy do wypełniania
- po drugie zaczęły się najciekawsze rozmowy z osobami, które te formularze odbierały.
A co to znaczy? A, jak to w tym wieku emeryt? Pewno w mundurach żeś Pan pracował? Reakcji mnóstwo i w którymś kolejnym momencie pojawiło się pytanie : jak żeś Pan to zrobił?

Dziś wg mnie ta rubryka w formularzach powinna się tytułować:
"Reputacja" czyli z czego jesteś znany.
Jakbym miał na to pytanie odpowiedzieć z czego jestem znany to: dobrze nic nie robię i przekazuję innym jak to zrobiłem i jak oni mogą zrobić tak samo.

Znaczną większość roku nic nie robię i w tym się specjalizuję. Idzie mi coraz lepiej i lepiej. Kumuluję wiedzę - czyli informacje przekute w doświadczenie - na temat dobrze działającego nieróbstwa i dzielę się tym z tymi, którzy chcą wejść na tę ścieżkę. Na tę leniwą Drogę. Czyli de facto jestem konsultantem, doradzaczem, life-mentorem. Dróżnikiem. Otwieram szlaban.
Tak jak mi kiedyś kamper pokazał, że istnieje inna Droga.

Preferuję kontakt osobisty, mam mnóstwo czasu. Jeśli masz kiedykolwiek ochotę to napisz do mnie witold.zbijewski@gmail.com i popatrzymy wspólnie jakie mamy szlabany, które warto otworzyć jeśli chce się mało robić. Przyjadę lub Ty przyjedziesz lub inaczej się umówimy. Możesz też szepnąć Przyjacielowi, że istnieje ktoś taki, który nic nie robi. Czasami nawet nie mam czasu by publikować za często, stąd mała ilość wpisów na blogu. Po prostu lubię rozwiązywać realne problemy niż pisać. O czym chcielibyście bym pisał? Chętnie dowiem się co Was interesuje.

Witek
kamperowiec emeryt
witold.zbijewski@gmail.com

środa, 6 kwietnia 2016

Kamper i... plan

W miarę jak coraz dłużej kamperuję to coraz krótszy mam horyzont planowania. Kiedyś biorąc kredyt hipoteczny (tak robiłem takie głupoty w życiu...) jak z definicji kredytu wynika planowałem na 40 lat do przodu. Dziś się z tego śmieję i z czułością wspominam ten okres ale to naprawdę przerażające jak mogłem tak żyć :) Dzisiaj doszło do tego, że staram się nie planować dalej niż tydzień a i to jest chyba za długo. Eksperyment ze skracaniem planu trwa nadal. Coś czuję, że dojdę do myślenia maksymalnie o dzisiejszym dniu a daj kamper zdrowie by myśleć tylko o teraźniejszości. Może wtedy w ogóle przestanę myśleć. Ciekawe co się pojawi w zamian. Taki mam plan.

Życie to edukacja z indywidualnym tokiem nauczania z egzaminami dokładnie tymi, które są potrzebne, dokładnie w tym momencie co trzeba.